Zrzeszenie Młodych Pisarzy – Kewin Karczewski
1 / 2
* * *
Zapadła noc, a my zaaferowani rozmową, nieświadomie oddalaliśmy się coraz bardziej od naszej grupy. Postanowiliśmy połozyc się i podziwiać gwiazdy, które rozsiane były po całym niebie. W pewnym momencie, gdy tak leżeliśmy przez chwilę w ciszy, zdałem sobie sprawę, że chyba zabłądziliśmy.
– Gdzie my w ogóle jesteśmy? -cicho zapytałem swojej towarzyszki.
-Sama nie wiem, ale jest mi strasznie zimno!- odpowiedziała Zosia. Miejsce, w którym się znaleźliśmy, budziło wiele kontrowersji: z jednej strony widać było gigantyczną śniegową górę, a z drugiej- w oddali można zauważyć zielony las. Ja z Zosią zaś zdaliśmy sobie sprawę z tego, że leżeliśmy, natomiast na lodzie na jakiś dziwnych materiałowych dywanikach. Gdy do nas dotarło , że w zasadzie nie wiemy jaka jest nasza lokalizacja, w oczach mojej przyjaciółki ujrzałem przerażenie. Nie dziwię się jej, ponieważ mnie również ogarnął strach. Nie miałem pojęcia, gdzie jestem i jak wrócić do naszego obozowiska. Hmmm… Zachciało się nam spacerków w środku nocy…
-Patrz! Tam pali się jakieś ognisko! Powinniśmy tam iść jak najszybciej! – krzyczała Zosia. W jej oczach widziałem nutkę nadziei na wyjście cało z opresji, w której się znaleźliśmy.
-Przecież nie wiemy co tam jest. Nie jest powiedziane, że to nasza wycieczka. Musimy być bardzo ostrożni. Uczyli nas, jak mamy się zachować: zero pochodnych kroków,
-Posłuchaj mnie uważnie!- wrzasnęła Zosia. Nie zamierzam marznąć tu, nie wiadomo gdzie jesteśmy, a tam może czekać nasze wybawienie .Pójdę tam, czy ci się to podoba, czy nie- syknęła.
-Zośka! Nie będę się z tobą kłócić. Pójdziemy tam, ale musimy być bardzo ostrożni. Skąd wiesz co może być? Wiesz, gdzie jesteś? No właśnie…Ja też nie wiem. Jeżeli będziemy działać w pojedynkę, będzie jeszcze gorzej. Chodź za mną i już
2 / 2
przestań robić mi wyrzuty, bo to nie jest moja wina, co się tu wydarzyło-powiedziałem ze spokojem i opanowaniem.
-Masz rację, przepraszam. Ale wiesz co? Podoba mi się to miejsce. Nazwijmy je jakoś… Hmm….Może “Mój biegun północny”? Co ty na to?- zapytała z entuzjazmem.
-Niech ci będzie, a teraz cichutko…Musimy być ostrożni.
Zbliżając się do paleniska, już z oddali słyszeliśmy, jak Pani Rodzynek krzyczy, że wszyscy mają się uspokoić. Widziałem, że dobrym pomysłem było to, żeby tu przyjść. Spojrzałem na Zosię i pobiegliśmy do grupy. Tej wyprawy nie zapomnę nigdy. “Mój biegun północny” na zawsze pozostanie w mojej pamięci i w moim sercu.